Każdy z nas miewa lepsze i gorsze dni. Czasem budzimy się wypoczęci, zrelaksowani, z pozytywnym nastawieniem stawiamy czoła codziennym wyzwaniom. Czasem jednak już wstając z łóżka czujemy, że ten dzień będzie beznadziejny. Stres w pracy, kłótnia z bliską osobą, ponura, zimowa aura... Brak nam chęci do zrobienia czegoś kreatywnego - na przykład ugotowania zdrowego posiłku. Sięgamy do zamrażalki, po zachomikowane opakowanie pierogów (ruskie, oblane obficie śmietaną i przyozdobione smażoną cebulką – pycha!); zamawiamy pizzę (najlepiej amerykańską wersję, na grubym cieście, z ogromną ilością sera i kilkoma rodzajami mięs); a może został jeszcze słoik bigosu, podarowany przez mamę podczas ostatniej wizyty w domu?
Comfort food
Wymienione dania można nazwać coraz bardziej popularnym określeniem comfort food – czyli jedzenie na pocieszenie. Po raz pierwszy tego zwrotu użyto w magazynie "Palm Beach Post" w 1966 roku, opisując potrawy, które mają kojący wpływ na psychikę, ponieważ wywołują w nas tęsknotę za czasami beztroskiego dzieciństwa, nostalgię i wspomnienia o ukochanych osobach, które te posiłki przygotowywały. Określenie comfort food trafiło do słownika w 1977 roku.
Poprawa humoru
Comfort food wywołuje w nas sentyment i przyjemne wspomnienia. Pobudza mózg do zwiększonej produkcji endorfin, wywołanej obecnością konkretnych bakterii, składników i przypraw. Sam widok jedzenia, jego zapach i smak, aktywuje naszą wyobraźnię. Zamówiona w kawiarni szarlotka staje się ciastem upieczonym przez ukochaną babcię – przenosi nas do czasów dzieciństwa, do bezpiecznej babcinej kuchni, beztroski i niewinności. Dzięki temu, nawet po bardzo męczącym dniu, możemy się wyluzować i nabrać optymizmu.
Jakie potrawy wywołują w nas comfort?
To zależy od danego kraju. W Polsce to przeważnie wyroby z mąki – kluski, makaron, pierogi; ale też bigos czy kanapka ze smalcem. W Wielkiej Brytanii – fasolka w sosie pomidorowym i ryba z frytkami. We Włoszech – pizza, carbonara i lasagne. W Ameryce zaś ogromną popularnością cieszą się mac'n cheese czy spaghetti z parówkami. Wielu z nas pamięta zapewne scenę z filmu animowanego "Ratatouille", kiedy to zdegustowany życiem krytyk kulinarny dostaje na talerzu klasyczną potrawę jadaną we Francji - tytułowy ratatuj, przygotowywany w dzieciństwie przez jego matkę. Po spróbowaniu, wracają do niego nostalgiczne wspomnienia, dzięki czemu odkrywa w sobie na nowo wewnętrzne dziecko i czerpie radość z życia.
Potrawy w każdym miejscu świata są różne, ale łączy je wysoka kaloryczność, duża zawartość cukru i tłuszczów. To właśnie węglowodany powodują skok energii i pobudzenie. Comfort food należy zatem spożywać sporadycznie, modyfikować lub wzbogacać przepisy. Białą mąkę można na przykład zastąpić mąką z ciecierzycy lub grochu; zamiast cukru można użyć zmielonych daktyli; do ciężkich potraw, jak gulasz, można dodać więcej warzyw.
Przeplatanie kultur
Wiele dań zalicza się do comfort food w różnych krajach. Rosół jest uwielbiany przez Polaków, ale i Brytyjczyków i Amerykanów. Wielu Niemców, podczas wizyty lub przejazdu przez Polskę, nie odpuści sobie pierogów; tak samo jak my uwielbiamy jeździć do Czech na smażony ser czy doskonałą zupę czosnkową. Tureckie oliwki są znane na całym świecie, a spaghetti to wizytówka kulinarna z Włoch, często modyfikowana, w zależności od gustu. Mieszkańcy wszelkich zakątków świata kochają pizzę, burgery, lody i gorącą czekoladę. Jest to też temat indywidualny – u jednej osoby zapach pierników przywoła wspomnienia i magiczną atmosferę świąt Bożego Narodzenia; u innej poczucie szczęścia wzbudzi polana ketchupem i podgrzana w mikrofalówce kanapka z serem. Faktem jest, że każdy ma swoje comfort food, a jedzone w rozsądnych odstępach czasu, zadowoli nie tylko kubki smakowe i brzuchy, ale także wspomnienia.